TEST 9 KOSMETYKÓW, KTÓRE PRZEDŁUŻĄ TWOJĄ WAKACYJNĄ OPALENIZNĘ

Wygląda na to, że gorące lato odeszło na dobre. Nie oznacza to jednak końca sezonu na opaleniznę, prawda? Ze słońca nie korzystam od wiel...

Wygląda na to, że gorące lato odeszło na dobre. Nie oznacza to jednak końca sezonu na opaleniznę, prawda? Ze słońca nie korzystam od wielu lat, po internetowej lekturze artykułów na temat zdrowia skóry zaprzestałam prób opalania się (bo i tak zawsze kończyło się na czerwonym raku) mając 10 czy 12 lat. Trupioblada skóra, jaką obdarzyła mnie natura, nie należy jednak do moich ulubionych letnich atrybutów, stąd przetestowałam w życiu mnóstwo samoopalaczy i tym podobnych specyfików. Poniżej opisałam kilka tych godnych polecenia, jak i niekoniecznie - zapraszam do lektury! :)





1. BOOTS No7 Instant Sunshine Shimmer Gel

Złocisty, zmywalny żel do twarzy i ciała to świetny gadżet na lato. Zawiera delikatne, połyskujące drobinki, a od nas zależy intensywność efektu, od delikatnego po lśniącą taflę na kościach policzkowych czy ramionach.

2. GARNIER Ambre Solaire

Samoopalacz doskonały! Piękny zapach, odpowiednia konsystencja, poręczne opakowanie. Kolor opalenizny jest zadziwiająco naturalny i dość intensywny już po jednej aplikacji. Nie pozostawia smug i naprawdę długo utrzymuje się na skórze, około pięciu dni, po czym bardzo równomiernie schodzi. Cudo!

3. LIRENE Last Minute BB Body Cream

Skusiłam się na ten krem mając nadzieję, że okaże się tańszym odpowiednikiem rajstop w sprayu Sally Hansen, które bardzo sobie chwalę. Rozczarował mnie pomarańczowy kolor kosmetyku, okrutne smugi powstające podczas aplikacji i zupełny brak trwałości. 

4. SHISEIDO

Brązujący podkład w kompakcie. Kremowa konsystencja, wygodna aplikacja - kolejny świetny kosmetyk japońskiej marki.


5. SUNDANCE

Samoopalacz dostępny niestety tylko w niemieckiej sieci drogerii DM - jeśli bywacie u naszych sąsiadów to polecam wypróbować ten kosmetyk w zawrotnej cenie ok. 2 euro. Konsystencja w sam raz, wygodne opakowanie, ładny kolor opalenizny, która równomiernie schodzi. 


6. LIRENE

Mus samoopalający do twarzy i ciała. Wygodna aplikacja, błyskawiczne wchłanianie, brak uczucia lepkości, którego nie znoszę. Odcień i intensywność opalenizny na przyzwoitym poziomie, jednak częstotliwość powstawania smug przy użyciu tego samoopalacza jest zbyt wysoka, być może z powodu bardzo lekkiej, wodnistej konsystencji musu po wydobyciu z opakowania.




7. FAKE BAKE

Najlepszy samoopalacz, jakiego używałam - poświęciłam mu nawet osobny post zeszłego lata. W zestawie otrzymujemy gumowe rękawiczki (stylowe, bo czarne ;)) oraz rękawicę do nakładania specyfiku, dzięki czemu ryzyko powstania smug jest minimalne. Piękny zapach, najbardziej naturalny odcień sztucznej opalenizny, jaki można sobie wymarzyć oraz jej trwałość - do tygodnia - to zalety Fake Bake. Minusem jest wysoka cena (ok. 100 zł) i niewygodny, jak dla mnie, sposób aplikacji. Kosmetyk po nałożeniu należy zmyć odpowiednio po jednej, dwóch lub trzech godzinach, w zależności od preferowanej intensywności koloru. 

8. SUN OZON

Samoopalacz w mleczku do ciemnej karnacji dostępny wyłącznie w drogeriach Rossmann. Płacąc poniżej dziesięciu złotych nie znajdziemy lepszego samoopalacza. Jedna aplikacja pozwala uzyskać ładny, dość głęboki odcień opalenizny, który utrzymuje się kilka dni i dość równomiernie schodzi. 

9. BIELENDA

Arganowa mgiełka samoopalająca w sprayu. Producent obiecuje opaleniznę już po jednej godzinie, co oczywiście jest bzdurą na resorach. Zalety kosmetyku to piękny zapach, niska cena i szybkie wchłanianie. Efekt samoopalający niestety mizerny, mam też wrażenie, że nieco wysusza skórę. 

You Might Also Like

3 komentarze

  1. Ja lubię nieco inne produkty, chociaż często robię sobie nimi krzywdę haha ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bluzeczkę masz prześliczną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne produkty:) Najbardziej lubię Fake Bake;)

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images

UA-45510665-1