W związku z czekającym mnie jutro Bardzo Ważnym Dniem (nie ślub na szczęście, a recital dyplomowy) postanowiłam dziś odstresować się, wyskakując z tatą na zdjęcia. W ramach treningu przed udokumentowaniem jutrzejszego występu, nakręciliśmy debiutancki filmik zestawowy - na razie jednak walczę z materią, filmik ukaże się więc światu kiedy indziej (tak, tak jakby świat na to czekał... ;))

Początkowo miałam wizję, aby do upolowanych niedawno za 60! zł Zarowych boyfriendów założyć beżowe szpilki - niestety wizja upadła ze względu na pogodę, a ja skróciłam o jakieś pół metra moje i tak już półmetrowe nóżki... ale co tam, przecie to nie wybory miss!
Płaszcz to kolejny już (ciekawe który?) okaz z Kolekcji Babcinej. A torebce, której chciałam się pozbyć, nadałam nowe życie, zakładając ją zewnętrzną stroną do wewnątrz. Tym sposobem ukrywam gwiazdkowy wzór i zyskuję nowy, klasyczny model - wow, kreatywność godna Anny Vintour! ;)