PRZEWODNIK PO LUMPEKSACH: 7 sposobów na udane łowy

W ostatnim czasie dostałam od was kilka pytań odnośnie moich lumpeksowych zdobyczy - tego, jak i gdzie je znajduję. Postanowiłam spisać kil...

W ostatnim czasie dostałam od was kilka pytań odnośnie moich lumpeksowych zdobyczy - tego, jak i gdzie je znajduję. Postanowiłam spisać kilka rad, które przyszły mi do głowy - może akurat komuś się przydadzą. Muszę przyznać, że zakupy w second-handach to jedna z niewielu rzeczy, do której po prostu mam szczęście (bo tramwaj zawsze wieje mi sprzed nosa, a komputer psuje się tuż przed zapisaniem zmian w magisterce). Szczęście to jednak nie wszystko - właściwie to mam opracowany pewien system poszukiwań :) 


jedna z moich ulubionych zdobyczy - opisana tutaj



1. Stop dyskryminacji
Nie uprzedzaj się do sklepu ze względu na położenie czy wielkość, a zwłaszcza na zniechęcającą prezencję. W internecie spotkałam się z opiniami, że w dużych miastach nie ma ciekawych SH, albo z zupełnie odwrotnymi - z żadną się nie zgadzam. Znajduję ciekawe rzeczy i w centrum Krakowa, i w najbardziej niepozornych zakątkach małych miejscowości. Mały, duży, obskurny i odrapany, czy też nie - każdy lumpeks może okazać się kopalnią ubraniowych skarbów! 



2. Szukajcie, a...
Do lumpeksów trzeba mieć cierpliwość - bez tego ani rusz! Kiedy wybieram się na łowy, rezerwuję sobie minimum pół godziny czasu, a przeważnie spędzam tam nawet więcej niż godzinę. Oczywiście zdarzyło mi się znaleźć coś super zachodząc do second-handu tylko przelotem, ale to raczej wyjątek od reguły. Jeżeli zamierzam kupić czarny sweter to przeszukuję absolutnie wszystkie swetry, bez wyjątku. Co z tego, że przejrzysz 99 wieszaków, jeśli okaże się, że twój wymarzony egzemplarz czekał na ciebie akurat na tym 100?!


3. Czego to ja właściwie szukałam?
Żeby coś znaleźć, trzeba wiedzieć, że się tego szuka. Skrupulatne sporządzenie listy życzeń złożonej z wybiegowych hitów i poszukiwanie ich w lumpeksie nie miałoby większego sensu, ale warto przemyśleć, czego mniej więcej potrzebujemy w danej chwili. Jeżeli w twojej garderobie brakuje jeansowych szortów i białej koszuli, miej to na uwadze i nie trać czasu na przeglądanie sukienek w grochy i zimowych kurtek, które są ci tak potrzebne, jak zeszłoroczny śnieg. 



4. Prawie robi wielką różnicę
Gacie z Levisa za duże o 4 rozmiary czy szałowe buty, do których musiałabyś skrócić palce u nóg są niezwykle kuszące... i absolutnie niepotrzebne. Chyba, że zamierzasz je drożej sprzedać i wiesz, że ci się uda (ale to inna historia) lub jesteś w stanie przerobić je we własnym zakresie, tudzież zainwestować w krawcową. To samo tyczy się rzeczy zniszczonych, poplamionych (oczywiście niektóre plamy zejdą, ale nie wszystkie), wyblakłych itd. Choćby to była powalająco piękna rzecz, pewne wady oznaczają dyskwalifikację, bez dyskusji. Trzeba to przeboleć! A szafy, z których wysypują się stosy nieużywanych ubrań to naprawdę nic fajnego - wiem, co mówię.


5. Rozmiar nie ma znaczenia
W lumpeksach nie obowiązują rozmiary z metek. Droga ubrań do tego miejsca jest długa, a ich losy różne - podczas używania, przygotowywania do sprzedaży i przywracania im stanu używalności, kurczą się lub rozciągają nawet o kilka rozmiarów. Mam w szafie i XS-ki i XL-ki z second-handów. Na co więc zwracać uwagę? Poza oględzinami wzrokowymi, polecam zmierzyć w domu swoje ubrania, aby mieć punkt odniesienia i móc zmierzyć upatrzony ciuch w lumpeksie - w większości z nich mamy do dyspozycji metr krawiecki. Oczywiście ubrania najlepiej przymierzyć, choć czasami trzeba poradzić sobie bez specjalnego pomieszczenia - dla prawdziwej lumpeksoholiczki to żadna przeszkoda!



6. Go hard or go home
Nie odkładaj upatrzonego ciucha planując wrócić po niego za chwilę, nawet, gdy oznacza to dźwiganie 15 wieszaków. Rezerwacje nie obowiązują i twój łup w mgnieniu oka może upolować ktoś inny. Wprawdzie sprzeczki i bójki w lumpeksach nie są szokującym zjawiskiem, ale staramy się trzymać poziom ;) 



7. Nie wstydź się
...poprosić o zważenie i wycenę ciucha bez zobowiązania do zakupu. Zastanów się spokojnie, czy jest wart tej ceny - "na oko" coś może wydawać się lżejsze = tańsze. 


Po moje ulubione perełki zapraszam was do postów z cyklu "Niech żyją lumpeksy" :) Czyli tu, tu, tu, tu i jeszcze tutajA jakie są wasze sposoby na udane łowy?

You Might Also Like

11 komentarze

  1. Jak szukam czegoś z tej epoki, idę do droższych, upatrzonych miejsc, a jak mam ochotę na Levisy lub inną perełkę vintage wybieram się do tego, który teraz zajął budynek po stylowym butiku w moim mieście. Wracam zawsze z jedną rzeczą, ale nie tracę nadziei! Poza tym, wybieram się na wyspy w te wakacje, nie mogę się doczekać aż wyjdę obkupiona rzeczami z charity shops i tamtejszych lumpeksów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, zazdroszczę tych charity shopów, podobno niesamowite cuda można tam wynaleźć! Powodzenia w łowach! :)

      Usuń
    2. Nie zazdrosc! Ja jestem w Londynie i chariciaki sa fajne, ale moga sie schowac przy polskich lumpeksach!
      Przede wszystkim jezeli chodzi o cene nikt nie dorowna polskich lumpeksom i tym co mozna w nich znalezc nawet za 2-5 zl! Tego nie ma w Anglii! Co najwyzej mozna znalezc cos za 5 funtow - co rowniez rzecz jest powszechnie spotykana cena w Primarku!

      Usuń
    3. Aa, masz rację - za 5 funtów to w polskim lumpeksie można się ubrać do stóp do głów ;) Może w przypadku jakichś super kiecek vintage czy futer to ma większy sens, jeśli ktoś szuka. Swoją drogą, mając do wyboru Primarka i SH, chyba to drugie jest lepszą opcją ;)

      Usuń
  2. Super post,rady na pewno się przydadzą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przydatne rady, ja postępuję podobnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega fajny post :)) rady bardzo pomocne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam lumpeksy, mimo że u mnie jest dość drogo!

    Zapraszam do siebie i do obserwowania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny wpis ;) Ja czasami jak zachodzę do takich miejsc to mam oczopląs, bo nie wiem od czego zacząć. I tak od lewej do prawej, od przodu do tyłu i ostatnio udało mi się znaleźć fajną spódniczkę z eko skóry jednej z lepszych sieciówek za 7 zł :D Jak mam zapłacić za cienką płachtę pvd 40 zł to wolę iść do lumpka :D

    OdpowiedzUsuń
  7. - rzeczywiście, pkt 2 jest bardzo prawdziwy- przekonałam się o tym na początku tygodnia, kiedy zrezygnowana miałam już kończyć poszukiwania w second handzie, gdy ostatnia rzecz na wieszaku bardzo przypadła mi do gustu, a była nią sukienka COS w znakomitym stanie!

    - w kwestii pkt 5 mam już wyrobiony wzrokowy "detektor" i na jego podstawie jestem w stanie stwierdzić, czy dana rzecz jest na mnie za mała i za duża; im więcej chodzenia po lumpeksach, tym lepiej rozwinięty jest ten zmysł

    - upolowałaś bardzo fajny kożuszek :)

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images

UA-45510665-1